***
-Lucy? Co ty tu robisz o tej porze?- spytał zdziwiony- Ej co się stało?- chłopak od razu oprzytomniał gdy zobaczył zapłakaną dziewczynę w progu.
-Ja...ja zrobiłam coś strasznego.- powiedziała przez płacz. Loczek bez zastanowienia podszedł i otulił dziewczynę swoimi silnymi ramionami co spowodowało u brunetki napad płaczu. Chłopak zaprowadził pannę Hale do swojej sypialni posadził na łóżku a sam usiadł na fotelu który znajdował się na przeciwko.
-Chcesz o tym porozmawiać?- spytał po dłuższej ciszy. Na jego twarzy malowało się zmartwienie. Lucy była dla niego ważna i nie chciał aby cierpiała z jakiegokolwiek powodu.
-Byłam na policji. Amber chciała z nami znaczy porozmawiać z Trish. i ona opowiadała takie straszne rzeczy.- kolejne łzy popłynęły z brązowych oczu dziewczyny.
-Spokojnie. Ciii.- Harry bez zastanowienia podszedł i przytulił dziewczynę. Tkwili tak przez moment. Styles nie wypuszczając Hale z ramion słuchał jej dalej.
-Ona powiedziała, że zrobiła to przez Ashley. Że to ona ją do tego zmusiła. Nie wytrzymałam musiałam pójść do Benson. I wtedy to się stało. Gdy...- kolejny raz zaszlochała.- Gdy się kłóciliśmy odepchnęłam ją od siebie a ona się poślizgnęła i wypadła przez balkon.- kolejna fala łez zmoczyła blade policzki. - Harry ja zabiłam człowieka.- dodała po chwili patrząc mu prosto w oczy.
-Nie mów tak to był wypadek. Nieszczęśliwy wypadek. To ona zabiła człowieka z premedytacją.- delikatnie chwycił jej twarz i wypowiedział ze zmartwieniem na twarzy.
-Pójdę do wiezienia. Zgniją w pierdlu. Tylko na to zasługuję. Było by lepiej gdybym umarła- mówiła zrozpaczona brunetka ocierając czerwone już oczy.
-Lucy nie wolno ci tak mówić. To ty wycierpiałaś się przez nią.
***
Rudowłosa siedziała do późna przy komputerze pisząc coś na nim. Nagle otworzyła plik w którym widniało zdjęcie Niall Horana. Bella lekko się uśmiechnęła robiąc przy tym zarys serduszka kursorem myszki.
-Będziesz mój. Obiecuję. - wyszeptała i wcisnęła ikonę "drukuj". Po chwili fotografia blondyna została przyczepiona do tablicy razem z innymi jego zdjęciami.
-Nie pozwolę aby ktoś mi cię odebrał.- wysyczała bez zęby i wbiła szpilkę w zdjęcie Hale. - Nikt nie stanie na naszej miłości.- uśmiechnęła się i powróciła do poprzedniej czynności.
***
Simpson chodził zdenerwowany po całym pokoju. Próbował dodzwonić się do Ashley od paru godzin ale na próżno. Zbliżała się północ czas ich wieczornej rozmowy nad planem na kolejny dzień. Blondyn nie wytrzymał musiał sprawdzić co dzieje się z jego wspólniczką. Przez tą całą sytuację poczuł coś do niej więcej niż tylko stosunki partnerskie. Gdy zbliżał się na osiedle Benson zobaczył niebiesko - czerwone światła syreny policyjnej. W jego oczach zawitało przerażenie. Bez zastanowienia pobiegł w kierunku świateł. Tłum uniemożliwiał mu jakiekolwiek dojście do miejsca wypadku.
-Ciekawe kto to zrobił? Jakim to trzeba być człowiekiem? Była pijana! Popełniła samobójstwo!- chłopak słysząc rozmowy ludzi coraz szybciej przebiłam się przez zaciekawioną publiczność.
-Proszę się cofnąć!- nagle usłyszał głos policjanta.
-Co się stało?- zapytał od razu gdy policjant oddalał się od niego.
-Dziewczyna wypadła z balkony z 2 piętra.- odpowiedział oschle komisarz. W tym czasie Simpson poskładał fakty i był pewien że chodzi właśnie o Ashley.
-Przepraszam a czy to blondynka była ubrana w beżowy top i czarne jeansy?- dopytywał chciał wiedzieć jak najwięcej.
-Znasz ją?- nagle funkcjonariusz zmienił ton rozmowy.
-Tak.- powiedział już pewny tego Cody.- To była moja...- zawiesił głos. - Dziewczyna- dokończył.
-Tak bardzo mi przykro.- policjant podniósł taśmę i zaprowadził chłopaka w miejsce wypadku.
***
-Louis?- spytał nagle Harry gdy usłyszał jego głos w słuchawce.- Przyjeżdżaj do mnie z Liamem jak najszybciej Lucy ma kłopoty.- powiedział krótko i odłożył słuchawkę. Po chwili przyglądał się jak dziewczyna śpi w jego łóżku. Lekko uśmiechną się w jej stronę i wyszedł do kuchni napić się czegoś mocniejszego.
***
-Ale to musiał ktoś zrobić! To niemożliwe, że ona popełniła samobójstwo. - mówił zrozpaczony chłopak.
-Tak wiem rozumiem. Dlatego prowadzimy śledztwo. Czy zmarła miała jakiś wrogów ktoś jej zagrażał.- spytał policjant od razu uspokajając Codego. Blondyn chwilę się zastanowił.
-Tak...tak miała wrogów. Od dłuższego czasu była torturowana i nachodzona przez Lucy Hale.- skłamał bo chciał dopełnić ich plan uważał że właśnie to należy się zmarłej już Ash.
-Rozumiem jutro z samego rana pojmiemy ją. Czy ma jakiś przyjaciół u których może się ukrywać?- dopytywał funkcjonariusz.
-Tak w sumie jest Harry Styles są ze sobą na prawdę blisko.- odpowiedział od razu.
-Dziękuję będziemy w kontakcie.- oświadczył policjant i oddalił się od chłopaka.
***
Loczek kończył swój napój gdy ktoś zapukał do drzwi. Bez zastanowienia otworzył i wpuścił Louisa i Liama do środka.
-Co się stało?- spytał od razu zdenerwowany Tomlinson
-Lucy zabiła Ashley.- powiedział ogólnikowo
-O kurwa.- to była jedyna reakcja na słowa Stylesa.
***
Ranek
-Musimy ją kryć. Ona nie może pójść do więzienia- powiedział nagle Liam po długiej ciszy.
-Ona jej nie zabiła to był wpadek. Rozumiesz!- uniósł się Styles
-Ej chłopaki spokojnie. Zara...- rozmowę przerwał dzwonek do drzwi. Loczek niepewnie podszedł je otworzyć.
-Dzień dobry funkcjonariusz Szmit prowadzę śledztwo w sprawie zabójstwa Ashley Benson. Podejrzewamy że zrobiła to Lucy Hale wiemy, że tutaj jest.- gdy policjant wypowiedział swoją formułkę bez zaproszenia wkroczył do mieszkania.
-Harry co się dzieje?- spytała zaspana brunetka schodząc na dół
-Pani Lucy Hale?- spytał nagle policjant
-Tak a o co chodzi?- dziewczyna nagle się przestraszyła i spojrzała na Harrego
-Proszę za mną jest pani oskarżona o zabójstwo Ashley Benson.- po tych słowach zakuto dziewczynę w kajdanki.
-Harry ja muszę być na pogrzebie Zayna. Proszę muszę być u niego na pogrzebie. Proszę.- brunetka rozpaczliwie krzyczała gdy była wyprowadzana. W oczach Stylesa można było ujrzeć łzy. Był bezsilny nic nie mógł zrobić dla osoby która się tyle wycierpiała po części przez niego i sama jest oskarżana o co co nie do końca zrobiła.
***
2 dni później
Trójka chłopaków czekała na Niall który właśnie wychodził ze szpitala. Zadowolony blondyn schodził po schodach i zmierzał ku przyjaciołom. Na twarzy każdego z nich malował się sztuczny uśmiech.
-Cześć chłopaki gdzie Lucy?- spytał Horan podchodząc do nich.
-Emm źle się czuje.- odparł na odczepnego Louis.
-Nie. Nie możemy go okłamywać. Powiedzmy prawdę.- nagle powiedział oburzony Harry.
-Ej o co chodzi?- chłopak był na prawdę zdezorientowany.
-Chodzi o to że Lucy jest w więzieniu. Wychodzi za dwa dni na pogrzeb Zayna- odparł bez entuzjazmu Styles.
-Co dlaczego? O co chodzi? Czemu zawsze dowiaduję się o wszystkim ostatni.- odparł z pretensją Horan.
-Spokojnie wszystko ci wytłumaczymy.- dodał Liam i ruszyli w stronę samochodu.
_______________________________
Witam w trzecim sezonie i zarazem ostatnim opowiadania It was better to die. Od razu mówię w tym opowiadaniu pojawił się tytuł opowieści został pogrubiony. I od razu mówię, że przykre jest to że pod ostatnim postem nie pojawił się ani jeden komentarz. I ogólnie jest ich mało. Jeśli to opowiadanie nie ma sensu to po prostu napiście że nie da się tego czytać a ja przestanę pisać. Choć to opowiadanie sprawia mi dużo przyjemności i jest pierwszym tak poważnym. I to boli jeśli się nie jest docenianym. Ja wiem jak to jest że się ma kilkunastu obserwatorów i ponad 3000 wyświetleń i mało komentarzy więc ja się staram komentować wszystko co czytam to daje ostrego kopa do kolejnego pisania. Więc proszę KOMENTUJCIE. Bo nawet prośby i szantaże na was nie działają więc już nie wiem jak was do tego nakłonić.